Latte z syropem irish
Piernik - Kopernik ;)
Czym restauracja różni się od tej w Centrum? Zasadniczą różnicą jest chyba brak kolejek - byłam niezwykle zaskoczona, gdy po wejściu ukazało mi się kilka wolnych stolików, i to jeszcze w piątek! Brak tłumów na pewno pozytywnie wpływa na obsługę, która nie uwija się w pośpiechu niczym ta warszawska.
Choć naleśniki słodkie jak zwykle kusiły, zamówiłam te obiadowe, tym razem z kurczakiem i curry, które zniknęły już z warszawskiej oferty. Jakość dania była jak zwykle świetna, naleśniki dobrze usmażone, ogromne, ze smacznym farszem. Minusem był sos tysiąca wysp, który wcale tym sosem nie był i nieco gorsza od warszawskiej kawa (chociaż to może nie wina lokalu). Oferta była bogatsza o kilkanaście pozycji, w menu dostrzegłam też naleśniki orkiszowe! Odniosłam także wrażenie, że ceny były o kilka złotych niższe, co w sumie nie takie dziwne - w końcu Warszawa to najdroższe miasto w Polsce ;)
Trzebaby też zwrócić uwagę na wystrój, który w Toruniu nie jest za ciekawy, na pewno nie może się równać z tym warszawskim. Lokal jest dużo mniejszy, brak tu klimatycznej łazienki i ogromnego manekina na ścianie... No ale, jak to często pisze, nie można mieć wszystkiego, prawda?
Każdego, kto jedzie do Torunia, muszę zachęcić do wizyty w tutejszym Manekinie. Za przystępną cenę można się dobrze i smacznie najeść, nie musicie się też martwić kolejką na pół Świętokrzyskiej ;) To świetne miejsce na każdą okazję - wstąpcie, a zobaczycie :D