Burger z ciemną bułką, tofu, serem wegańskim, sosem BBQ śliwkowym i warzywami; smoothie z jabłka, selera, daktyli i jagód goji - Krowarzywa
Chai Latte z zielonej herbaty, ciastko sezamowe z orzechami - Green Cafe
Mini Dakłas - Sowa
Pierwszy dzień moje włóczykijstwa był raczej ubogi w kulinarne ekscesy - złożyłam wizytę tylko w Green Cafe ;) Zjadłam tam tylko smaczne, sezamowe ciastko z orzechami i wypiłam pyszne Chai Latte, darmowe z racji dziesięciu stempli na karcie stałego klienta :D Nareszcie Chai Latte było prawdziwym Chai, bo zawierało herbatę, a nie tylko korzenne przyprawy :D Green Cafe pozostaje jedną z moich ulubionych kawiarni; potrafię tam zasiedzieć się z przyjaciółką niemal na 4 godziny, tak bardzo lubię swobodną atmosferę tego miejsca ;)
Moim piątkowym odkryciem był lokal znany w Warszawie z tego, że promuje kuchnię wegańską - Krowarzywa ;) Ciekawa i błyskotliwa jest już sama jego nazwa, z chęcią więc dałam się tam wyciągnąć na obiad. Pierwsze wrażenie było średnie: pomieszczenie było małe i straszliwie zatłoczone, przez dobre 15 minut czekałyśmy na jakiekolwiek miejsca. Właściwie mała powierzchnia jest chyba największą wadą knajpy, bo ogromnego burgera naprawdę trudno zjeść na stojąco :)
Ponieważ nigdy w życiu nie jadłam tofu, skusiłam się na TOFEX, czyli burgera właśnie z nim. Zamówiłam też smoothie o ciekawym składzie: jabłko, seler, daktyle i jagody goji ;) Burgera otrzymałam ciepłego, apetycznie wyglądającego i naprawdę ogromnego - nie wiem, jaką trzeba by mieć szczękę, żeby ugryźć go w całości :D Całość była smaczna, burger był pełny różnorakich warzyw, bardzo dobry okazał się też sos BBQ śliwkowy. Jeśli chodzi o samo tofu, to dla mnie było trochę jak ser bez smaku: nie zły, ale też nie jakoś szczególnie dobry. Następnym razem biorę WARZYWEXA :3
Smoothie z kolei prawie wcale mi nie smakowało, czuć w nim było mocno selera i miałam wrażenie, że popijam soczek marchewkowy. Cóż, całość była smaczna i zdrowa, choć w pewnym momencie miałam wrażenie, że zajadam po prostu Subweya :D Cóż, wegańska dieta i tak nie jest dla mnie - jestem przecież uzależniona od mleka :D
Na koniec wspomnę tylko o moim ukochanym deserze dacquoisowym na Chmielnej i mogę już podsumowywać wszystkie te wyjścia :) Najciekawszym doświadczeniem było Krowarzywa i z pewnością warto się tam wybrać, aby chociaż spróbować wegańskiej kuchni. Może stwierdzicie, że takie wyrzeczenia byłyby dla was za trudne... A może uznacie, że pora odstawić produkty zwierzęce? Kto wie?
Ach, zapomniałabym - nie chcę psuć niespodzianki, ale koniecznie zamówcie burgery na miejscu i... pobawcie się trochę talerzem ;)
Burger wygląda obłędnie :) Zresztą wszystko z pewnością było pyszne, a to smoothie musiało smakować bardzo ciekawie - w takim zestawieniu nigdy nie piłam ;)
OdpowiedzUsuńMi akurat smoothie średnio smakowało, ale reszta była bardzo dobra, więc warto się tam wybrać :D
UsuńWygląda smacznie.
OdpowiedzUsuńPolecam wersję tofu w bułce – czyli TOFUBAB. Smakuje pysznie.
Zapraszam na mój blog: http://tafubab.blogspot.com/