Wystrój i wnętrze nie przyciągają szczególnej uwagi, są ładne, ale mało oryginalne. Obsługa była bardzo uprzejma, niestety kelner wyglądał na zagubionego - najpierw pomylił moją kawę z herbatą, a później szukał mnie po całej sali, by przynieść mi właściwe zamówienie :D Mimo przytulnego umeblowania i dekoracji ma się więc wrażenie lekkiego chaosu...
Muszę was też ostrzec przed jednym - ceny zdecydowanie nie są przystępne. Nie jest to miejsce dla miliarderów, ale niektóre dania główne kosztują prawie 40 zł, zaś za burgery zdecydowanie się przepłaca - są za małe i za skromne na 15 zł :(
Co do jedzenia: zamówiłam kawę z syropem pomarańczowym i burgera z kozim serem. Kawa była niezła, czuć w niej było wyraźnie pomarańczę, z kolei burger okazał się nieco za mały i ciężki do ugryzienia :D Pełno w nim było składników niewymienionych w menu, co można traktować jako wadę i zaletę, w zależności od tego, czy ktoś lubi ogórki kiszone i cebulę ;) Połączenie koziego sera z warzywami i świeżą, samodzielnie wypiekaną bułką mimo wszystko było naprawdę smaczne.
Do Moko - tuff pewnie jeszcze zajdę kiedyś na kawę, wątpie jednak, czy będę coś tam jadła - nie stać mnie na tak drogą inwestycję ;) Może gdyby powiększyli nieco burgery... ale na to pewnie przyjdzie długo czekać ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz