poniedziałek, 3 listopada 2014

Słodkie podróże wewnątrzmiastowe

Uwaga uwaga, pragnę uroczyście ogłosić, że w październiku pobiłam swój sierpniowy rekord wpisów! Nie spodziewałam się, że w ciągu roku szkolnego będę w stanie gotować częściej niż w wakacje. Jednak wyjścia i fotorelacje z restauracji mają do tego swój wkład, a w sierpniu właściwie połowę dni spędziłam za granicą... No nic, właściwie pozostaje tylko się cieszyć!

Dzisiejszy dzień rozpoczęłam słynnym amerykańskim przysmakiem - peanut butter&jelly. Kanapki z masłem orzechowym i dżemem są przez dzieci z USA zjadane niezwykle często - teraz już wiem, dlaczego ;) Posmak orzeszków ziemnych bardzo pasuje do dominującego dżemu, który z kolei bardzo osładza masło orzechowe. Moim zdaniem króluje wersja malinowa, ale właściwie każda zdaje się być smaczna ;)

Kanapki z masłem orzechowym i dżemami: malinowym oraz brzoskwiniowym

A na obiad (choć nie zaczyna się zdania od "a"...) wizyta w Pizzy Eataliano. Kiedyś już tam byłam i wszystko baardzo mi smakowało, dzisiaj jednak jadłam trochę skromniej. Sałatka z czterema rodzajami sera, orzechami i jabłkiem była całkiem dobra, choć za dużo w niej było sałaty i sera pleśniowego, którego nie lubię. Mimo wszystko trochę żałuję wydanych na nią 30 złotych.

Sałatka z czterema rodzajami sera, sałatą, jabłkiem i orzechami włoskimi

Na deser wylądowałam w Grycanie, gdzie ja i mój budżet zgodnie zdecydowaliśmy się tylko na mrożoną kawę. Za dużo w niej było bitej śmietany, ale i tak wypiłam ją ze smakiem :D

Kawa mrożona

Dzień spędziłam świetnie, ale zmęczyłam się niesamowicie :D Polecam wszystko, co poleciłam, odradzam, czego odradziłam i żegnam się z wami serduszkiem, ponieważ nie mam pomysłu na błyskotliwą puentę tego posta <3

FragOla <3


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz