czwartek, 13 sierpnia 2015

Od makaroników po pizzę - z Francji do Włoch

Znów opuściłam bloga na dłuższy czas, znowu z powodu wyjazdu na wakacje. W to lato jestem okropnie zabiegana... Cóż, tym razem pojechałam z rodziną na objazdowy wyjazd do Francji i Włoch - wprawdzie nie jadłam tam dużo, ale parę ciekawych rzeczy do opublikowania się znalazło :)

Pizza z pomidorem, bazylią, mozzarellą i serem brie

Do restauracji nie chodziliśmy często, a jeśli już, to na kolację - w ciągu dnia było zbyt gorąco na cokolwiek. Wybraliśmy się parę razy na pizzę, ale horrendalne coperti w końcu nas odstraszyło i obiady zaczęliśmy gotować w domu. Niestety wciąż nie udało mi się zjeść risotto we Włoszech, jadłam za to pyszną pizzę z pomidorem, bazylią, mozzarellą i serem brie. 


Lody Carte d'Or: mięta z czekoladą, nugat, tiramisu


Lody czekoladowo - orzechowe, mascarpone z figami, rumowe



Lody Ferrero Rocher



Puchar bakaliowy - już w Krakowie, gdzie skończyła się nasza podróż :)

Niedłącznym elementem każdych moich wakacji są oczywiście lody. Z tego, co zauważyłam, we Francji w niemal każdej budce na plaży sprzedają lody Carte d'Or, nic jednak nie przebije prawdziwych, włoskich lodów, które niestety udało mi się zjeść tylko raz :( No i oczywiście niezapomniane były lody Ferrero Rocher, które udało mi się kupić na stacji benzynowej w Monako.


Granita pomarańczowa


Cafe Zero - Cocco Shock i Moccacino


Moja nowa miłość - granita - towarzyszyła mi przez cały wyjazd i choć zrobiłam jej zdjęcie tylko raz, możecie być pewni, że piłam ją bez przerwy, w każdym możliwym rozmiarze i smaku, zaczynając od pomarańczowego i na jabłkowym kończąc. Odkryłam też Cafe Zero, czyli kawę mrożoną sprzedawaną na stacjach benzynowych, która smakuje jak starbucksowe frappuccino; pokochałam ją całym sercem - co powiecie na petycję, żeby zaczęli taką sprzedawać w Polsce? ;)


Wakacyjne jogurty - Mix z pokruszonymi migdałami i Danette Pop, serek czekoladowy ze Smarties



Francuskie ciastka migdałowe


Płatki Tresor Duo Choco


Francuskie makaroniki

No i, w końcu, wyjazd nie byłby tym samym bez wizyt w lokalnym spożywczaku i pamiątek w postaci słodyczy! Jogurtami objadałam się bez przerwy, ciastkom nie udało się przetrwać do domu (choć taki był pierwotny plan), za to płatki i makaroniki przejechały 1000 kilometrów w walizce, powróciły ze mną do Polski i cierpliwie czekają na swoją kolej w szafce kuchennej ;)

Wakacje te nie były może szczególnie bogate w doznania kulinarne, przyniosły za to wiele nowości i całkiem miłe wspomnienia. Do rozpoczęcia roku szkolnego pozostały już tylko dwa tygodnie, co mi osobiście wydaje się dość tragiczne. No trudno, dwa tygodnie to niezbyt długi czas, ale może uda mi się jeszcze coś ciekawego ugotować? 

FragOla <3



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz