niedziela, 31 maja 2015

Omlet kakaowy z bananem

Omlet kakaowy z bananem

Nadchodzi Dzień Dziecka i mam szczerą nadzieję, że choć jestem już raczej duża, mogę liczyć na jakąś niespodziankę ;) Może mama zrobi mi śniadanie do łóżka...? Gdyby chciała, z chęcią zjadłabym omleta kakaowego z bananami, na razie jednak musiałam się zadowolić usmażeniem go bez niczyjej pomocy.

Zawsze miałam słabość do omletów. Są gorsze, lepsze, słodkie, wytrawne, z warzywami, z owocami - jest w czym wybierać ;) Ten należy do dość zwyczajnych, aczkolwiek bardzo smacznych - jest czekoladowy i puszysty, co jak na omlet stanowi połączenie idealne ;) Banany trochę od niego odpadają przy przewracaniu (co może naprawdę irytować przy smażeniu drugiej porcji), ale w gruncie rzeczy smaku to nie zmienia i omlet jest jednym z lepszych śniadań, o jakich mogłam myśleć rano.

Omlety takie jak ten mają krótkie życie - gdy tylko powstaną, ktoś od razu musi je pożreć. Są po prostu za smaczne, by nie zostać zjedzone :( Ja swojego pożarłam bardzo szybko i nie mam wcale wyrzutów sumienia... Wręcz czekam na kolejną taką okazję. Może w poniedziałek rano? Kto wie?

Omlet kakaowy z bananen
Składniki na 2 porcje:
- 3 jajka
- 2 banany
- 1,5 łyżki brązowego cukru
- szczypta soli
- 1 łyżka kakao
- 2 łyżki mąki pełnoziarnistej
- odrobina aromatu rumowego

Białka ubić na sztywno ze szczyptą soli, dodać żółtka i cukier, zmiksować. Dodać mąkę i kakao oraz aromat, zmiksować ponownie. Pokroić banany na plasterki. Na patelni rozpuścić masło, wylać połowę ciasta i smażyć na średnim ogniu. Gdy spód omleta lekko się zetnie, ułożyć na nim połowę plasterków banana 
i delikatnie przewrócić omlet na drugą stronę. Smażyć dalej ok. minutę. W ten sam sposób przygotować drugiego omleta. Smacznego!

FragOla <3

Cykl popcornowy #14: Popcorn czekoladowy z chilli


Popcorn z gorzką czekoladą i chilli


Waffle bar - Gofr z truskawkami, serem pleśniowym, dressingiem musztardowo - miodowym i baby szpinakiem


Lody prawdziwe - lody czekoladowe z pieprzem cayenne


Green cafe - Frappe poziomkowe (mrożona latte z syropem poziomkowym)

Sobota jak zwykle obfitowała u mnie w oglądanie filmów, a do tego niezbędny jest oczywiście popcorn ;) Myślę, że to już jeden z ostatnich Cyklów popcornowych, bo pomysły powoli mi się kończą. Cóż, na ile sposobów można zjeść prażoną kukurydzę...?

Tym razem popcorn przygotowałam na słodko - z gorzką czekoladą i chilli. To znane i lubiane połączenie, bardzo ciekawe, a przy tym naprawdę smaczne. Popcorn był tylko delikatnie pikantny, za to w całości oblany pyszną, klejącą się do rąk czekoladą ^^ Siostra namówiła mnie do zrobienia go nieprawdopodobnie dużo, więc został nam do jedzenia na trzy dni i wcinałam go z mlekiem, jogurtem naturalnym, a nawet na sucho bez żadnego filmu ;)

Przy okazji także wstawiam zdjęcia z kilku ostatnich wyjść - o tych miejscach już pisałam, nie ma więc potrzeby na robienie dla nich oddzielnego posta ;) Muszę tylko dodać, że w Waffle Bar latem jest cudowny ogródek, w którym można zajadać gofry na leżakach... I choć widok na Aleje Jerozolimskie nie jest szczytem marzeń, to już naprawdę jest coś ;)

Popcorn czekoladowy z chilli
Składniki na duuużo popcornu:
- 500 g preparowanej kukurydzy do prażenia
- 100 g czekolady
- szczypta chilli

W dużym garnku na małej ilości oleju uprażyć ziarna pod przykryciem, mieszając je co jakiś czas. Rozpuścić w kąpieli wodnej czekoladę, dodać do niej szczyptę chilli (nie przesadzić z ilością!), wylać ją na gotowy popcorn i dokładnie wymieszać. Smacznego!

czwartek, 28 maja 2015

Risotto z masłem orzechowym


Risotto z masłem orzechowym i orzeszkami ziemnymi, woda z cytryną


Gdyby szukać moich podobieństw do Brada Pitta, trzeba by się długo zastanawiać. Nie jestem atrakcyjnym blondynem, aktorem ani bogatym celebrytą. Pozostaje więc tylko pójść szlakiem roli filmowych. Troja? Nie w tym życiu. Mr&Mrs Smith? Niee, strzelanie raczej nie jest dla mnie. Joe Black? Hmm, tu mogłabym się zatrzymać - wprawdzie nie jestem Śmiercią, łączy mnie jednak z Joe pewne podobieństwo - oboje uwielbiamy masło orzechowe.

Cały ten długi i dziwaczny wstęp był po to, żeby przedstawić wam moją dzisiejszą kolację. Oto risotto, risotto nie wytrawne, ale na słodko! Już parę razy robiłam coś podobnego, tym razem było równie ciekawie, bo danie - jak pewnie się domyśliliście po wstępie - zawierało duuużo masła orzechowego ;)

Ryż gotowałam bardziej jak owsiankę niż risotto, jednak niczego mu to nie ujęło - był kremowy, miękki, ale delikatnie al dente, a z masłem orzechowym smakował wprost wybitnie. Dodałam do niego jeszcze orzeszki ziemne, co dodatkowo podkreśliło cały smak.

Cóż, Brad Pitt i ja chyba jednak jesteśmy bratnimi duszami. Joe Black w każdym razie z pewnością za takie risotto zostałby dla mnie na ziemi - co tam obowiązki, co tam Susan, masło orzechowe to podstawa! 

Risotto z masłem orzechowym
Składniki na 2 porcje:
- 1 szklanka ryżu
- 2 łyżeczki masła
- 2 szklanki mleka
- 4 łyżki masła orzechowego
- 4 łyżeczki miodu
- 100 g orzechów ziemnych niesolonych

W garnku na małym ogniu rozpuścić masło, smażyć przez chwilę ryż. Dodać mleko i masło orzechowe, wymieszać dokładnie i gotować 15 - 20 min. do czasu, aż mleko wygotuje się, a ryż będzie aksamitny i miękki. Dodać miód i orzechy, wymieszać. Podawać od razu. Smacznego!

FragOla <3


Foodfiction #13: "Zaczarowane" jabłko w karmelu


Zaczarowana - jabłko w karmelu


Ugryzłam i przeżyłam - chyba nie jestem Królewną Śnieżką... :(

Dawno nie było tu już Foodfiction; pewnie myśleliście, że zapomniałam? Znudziło mi się, odechciało?
Nic bardziej mylnego, uwielbiam ten cykl. Niestety jakoś tak się złożyło, że soboty, w które zwykle go publikowałam, mam od jakiegoś miesiąca co tydzień zajęte. Nie miałam czasu na sobotnie posiłki filmowo - książkowe, uznałam więc, że zacznę je publikować pierwszego lepszego dnia. Padło na dziś ;)

Na dzisiejszy post wpadłam po obejrzeniu Zaczarowanej - Giselle bezustannie była częstowana jabłkami, w tym raz zaproponowano jej jabłko w karmelu. Brzmi intrygująco, prawda? Cóż, uznałam, że warto stworzyć taki przysmak, bo może być warto. Zrobiłam mały eksperyment, przygotowałam karmel i zanurzyłam w nim jabłko. Nie pomyliłam się - wyszło pysznie ;) Jabłko miało chrupiącą, karmelową skórkę i delikatny środek. Na taki przysmak chyba dałabym się skusić nawet najgorszej ze złych czarownic ;)

Jednak skoro zjadłam już ze smakiem swoje jabłko (wprawdzie na patyku, ale jednak), pozostaje jedno pytanie: gdzie jest mój Prince Charming? Halo halo, czekam!

Jabłko w karmelu
Składniki:
- 1 jabłko
- 7,5 łyżki cukru
- 2 łyżki wody

Cukier i wodę wymieszać w garnuszku, postawić na małym ogniu i gotować do uzyskania bursztynowej barwy. W płynnym jeszcze karmelu zanurzyć nabite na patyk jabłko, obtoczyć je dokładnie i odłożyć na chwilę do obeschnięcia. Smacznego!

FragOla <3


wtorek, 26 maja 2015

Owsianka z orzeszkami w czekoladzie

Owsianka z orzeszkami w czekoladzie

Orzeszki w czekoladzie to wspomnienie z mojego dzieciństwa, które dziś powróciło do mnie nieoczekiwanie w duecie z owsianką ;) Śniadanie było bardzo słodkie i pożywne - co do tego nie mam wątpliwości ;) Było jednak też bardzo smaczne i z chęcią zjem je jeszcze raz. Może jutro? Orzeszki przecież wciąż leżą w szufladzie...

sobota, 23 maja 2015

Frytki belgijskie


Frytki belgijskie


Frappuccino Java Chips - moja starbucksomania osiągnęła dziś poziom maksymalny, gdy czwarty dzień z rzędu trafiłam na Happy Hours ;)

Co można napisać w poście o frytkach? Są pyszne, ziemniaczane, cudowne, przypominające dzieciństwo? To wszystko jest oczywiste, dlatego nie będę was zamęczać opisem smaku frytek belgijskich - tego trzeba spróbować samemu ;) Mogę tylko polecić wam gorąco te sprzedawane za Domami Centrum przy Złotej, w niepozornym lokalu Frytki i burgery. Może smakowały mi tak dlatego, że jadłam frytki pierwszy raz od kilku lat... Nie, myślę, że po prostu były pyszne ;)

Chutney z bananów, czyli dlaczego chciano mnie odesłać do psychiatry

Bułka pełnoziarnista z dżemem brzoskwiniowym i chutneyem z bananów (przepraszam za jakość, ale było ciemno)

Kiedy moja rodzina zobaczyła, że smażę czerwoną cebulę z bananami, przez chwilę szykowała się do odesłania mnie do domu wariatów. Szybko jednak wytłumaczyłam im, że robię chutney z bananów, który nie dość, że będzie jadalny, to jeszcze z pewnością pyszny... Cóż, dotąd mi nie wierzą, choć nadal jestem w domu, a nie w zakładzie psychiatrycznym ;) Ja tylko się śmieję, bo chutney jest naprawdę smaczny, mimo wszystkich kontrowersji, które budzi ;)

Chutney z bananów
Składniki:
- 4 banany
- 1 czerwona cebula
- 8 daktyli
- cynamon
- pieprz
- sól

Banany i cebulę posiekać w kostkę. Cebulę przesmażyć na maślę, dodać banany i daktyle i chwilę smażyć, aż 3/4 bananów rozpadnie się. Przyprawić solą, pieprzem i cynamonem do smaku. Wystudzić. Smacznego!

FragOla <3

piątek, 22 maja 2015

Owoce balsamico pod migdałową kruszonką

Brzoskwinie, banan i śliwki z balsamico pod migdałową kruszonką

  Od jakiegoś czasu moje sufletówki stoją samotnie w szafce i zbierają kurz, a to oznacza jedno: nadeszła pora, by je wykorzystać ;) Ostatnio mam ciągle ochotę na owoce, więc zapieczenie ich z kruszonką było genialnym sposobem na odnowienie mojej znajomości z kokilkami ;) 

Nie ma tu co się rozpisywać: kupiłam śliwki i brzoskwinie, zrobiłam kruszonkę i danie praktycznie samo się zrobiło. Owoce puściły sok, który w połączeniu z kruszonką i octem balsamico stworzył przepyszne połączenie.

Pozostało mi tylko polecić wam owoce z balsamico pod kruszonką jako świetny sposób na wykorzystanie kokilek i zdrowy deser... Cóż, smacznego ;)

Owoce z octem balsamicznym pod migdałową kruszonką
Składniki na 2 porcje:
- 1/6 szklanki mąki
- 1 łyżka + 2 łyżeczki cukru 
- 1 łyżka brązowego cukru
- 10 g + garść migdałów
- 3 łyżki masła
- 1/4 łyżki zimnej wody
- szczypta soli
- 2 - 3 brzoskwinie
- 1 banan
- 3 śliwki
- 3 łyżeczki octu balsamico

Mąkę, posiekane 30 g migdałów, cukry, sól, wodę i masło wymieszać palcami na kruszonkę. Wstawić do zamrażarki na 10 min. Owoce pokroić w kostkę, zalać octem i zasypać 2 łyżeczkami cukru, przemieszać. Kokilki wysmarować masłem, wyłożyć na nie owoce i garść migdałów, obsypać schłodzoną kruszonką. Piec w 170 stopniach ok. 30 min. Smacznego!

FragOla <3



czwartek, 21 maja 2015

Śniadanie za złotówkę w Aioli

Brioszka z masłem, dżemy: malinowy, żurawinowy, limonkowy, morelowy; kawa z Amaretto i miętą

Warszawski Restaurant Week jakoś mnie nie wciągnął - nie zawędrowałam jeszcze do żadnej knajpy biorącej w nim udział. Trafiam za to ostatnio na mnóstwo promocji, jakby wszystkie restauracje nagle postanowiły zacząć wprowadzać u siebie coraz lepsze okazje... Z okazji Happy Hours w Starbucksie frappuccino piję już od 3 dni , jednak największej frajdy dostarczył mi tydzień ze śniadaniami w Aioli za symboliczną złotówkę.

Po wycieczce do Teatru Narodowego po bilety za 250 groszy (nie wyszło, ale nie pytajcie, proszę :D) uznaliśmy ze znajomymi, że przez czterogodzinne stanie jesteśmy okropnie głodni. Ktoś rzucił pomysł śniadania... I zaczął się wyścig z czasem, bo za złotówkę można zjeść tylko do godziny 12! Cóż, działo się - przy stoliku siedzieliśmy dopiero o 11:58 ;) Do Aioli chciałam wybrać się od dawna - zawsze odstraszały mnie ceny - teraz jednak nie zwróciłam zbytniej uwagi na wystrój czy klimat. Pamiętam tylko, że w knajpie było przerażająco tłoczno, a nad ladą wisiały okropne imitacje kawałków mięsa.

Promocja nie jest oczywiście tak bajeczna, na jaką wygląda - jak we wszystkim, jest w niej haczyk ;) Śniadanie za złotówkę można zamówić tylko do kawy, którą trzeba kupić w zwykłej cenie, więc ja, ze swoją kawomanią, zamówiłam udziwnioną kawę z Amaretto i miętą i zapłaciłam w sumie 16 złotych. Nie żałuję jednak, bo kawa była przepyszna, mimo braku w niej choćby odrobiny mleka. Amaretto i mięta bardzo ciekawie się z nią komponowały i sprawiły, że czarna kawa nie była tak mocna i gorzka. 

Z kolei na śniadanie zamówiłam brioszkę z wyborem dżemów. Posiłek podano mi na desce, jak to jest ostatnio modne - dostałam przekrojoną na pół słodką bułkę i cztery słoiczki z dżemami: malinowym, żurawinowym, morelowym i limonkowym. Wszystko to podbiło moje serce - brioszka była świeża, pachnąca i miała przepyszną skórkę, a dżemy, choć odrobinę przesłodzone, bardzo oryginalne. Szczególnie zasmakowała mi słodko - kwaśna limonka; za żurawinę jakoś nie mogłam się zabrać ;) Jedyne, czego mogę się czepiać, to ilość dżemu w stosunku do ilości pieczywa - do czterech słoiczków przydałaby się jeszcze jedna taka ogromna bułeczka :D Wszystko razem jednak było przepyszne i nie żałuję ani trochę, że się na to skusiłam. 

Dzień zakończyłam spacerem po Polu Mokotowskim i grą w siatkówkę, najlepsze było chyba jednak jego rozpoczęcie ;) Aioli wciąż widnieje na mojej liście odwiedzin, jednak tym razem już w porze obiadowej... Może wprowadzą jakąś inną promocję?


środa, 20 maja 2015

Owsianka z M&M's


Owsianka z M&M's


Szarą zimę zastąpiła już kolorowa wiosna, pora więc na wprowadzwnie nieco barw także do kuchni! Wprawdzie lepiej byłoby wprowadzić je wraz z warzywami, uznałam jednak, że M&M'sy są całkiem niezłym początkiem... No, może nie zdrowym, ale przynajmniej smacznym ;) Dlatego wczoraj dodałam je do owsianki i świętowałam rano prawdziwą ucztę ;) Czy muszę wspominać, że było pysznie?

niedziela, 17 maja 2015

Warszawska Noc Muzeów od strony... kuchni ;)


Marrakesh - Pita Shawarma z mięsem sojowym, grillowanymi warzywami i pikantnym sosem



Bułkę przez bibułkę - latte makaronikowa, kanapka grillowana z warzywami i kurczakiem, kiełki


Lody prawdziwe - słony karmel, Snickers, Brazilian Coffee


Deser śmietanowy z czekoladą i orzechami laskowymi Pilos, ciastka Belvita owoce leśne, croissant

Warszawska Noc Muzeów ma to do siebie, że jest dużo planowania, a mało zwiedzania. Kolejki ciągną się kilometrami (zwłaszcza te do Fabryki Wedla), ciężko więc zobaczyć coś bardziej obleganego niż Muzeum Techniki bez kilkugodzinnego oczekiwania. Niektórzy czekają, niektórzy wracają zawiedzeni do domów... a jeszcze inni w ramach protestów idą poszerzać swoje horyzonty w dziedzinie czysto gastronomicznej. Tak też zrobiłam ja, wybierając się ze znajomymi zwiedzać warszawskie restauracje ;)

Najpierw wspomnę może jeszcze o piątkowej wizycie w Marrakesh. Knajpa była bardzo zachwalana w internecie, a ja szukałam czegoś oryginalnego i najlepiej wegetariańskiego - to miejsce nadało się idealnie. Okazało się, że znajduje się we wnętrzu galerii, jest dość małe, ale przytulne i ma szerokie orientalne menu. Zamówiłam szybko Pitę Shawarma z "mięsem" sojowym, smaczną, idealnie pikantną i - o dziwo - świetnie imitującą pitę z prawdziwą shawarmą. Mięso z soi okazało się smakować zupełnie jak dobrze przyprawiona baranina i to naprawdę smaczna - mimo że jej nie lubię, zjadłam całość w mgnieniu oka. Do tego wypiłam świetną (choć sporo za drogą) zieloną herbatę, za wszystko płacąc niewiele ponad dwadzieścia złotych. Była to więc bardzo udana wizyta, nie licząc jedynie niezbyt sympatycznej obsługi, która w nieprzyjemny sposób obgadywała klientów za kasą.

Z kolei w sobotę w ramach "protestu kolejkowego" wybrałam się najpierw do mojego ukochanego lokalu Bułkę przez bibułkę, gdzie zjadłam tradycyjnie już kanapkę Mozzagrillo i wypiłam pyszną latte makaronikową. Choć makaronik miała ona tylko w nazwie i na wierzchu bitej śmietany, była warta tych 14 złotych ;) Najedzona i szczęśliwa wracałam Nowym Światem, gdy zobaczyłam niedawno otworzoną lodziarnie Lody Prawdziwe. Postanowiłam się tam zatrzymać na mały deser - kiedyś już jadłam tam przepyszne lody pistacjowe, miałam więc chęć na więcej. Ciekawych smaków było tyle, że skończyło się - jak zwykle - na 3 gałkach i wydanych 13 złotych... Lody jednak były tak pyszne, że polecam je mimo ceny: niezwykle kremowy słony karmel niemal rozpływał się w ustach, kawa była boska, a lody snickersowe wreszcie smakowały jak prawdziwe Snickersy ;) Czuć, że lody są własnoręcznie robione z najlepszych składników, smaki zmieniają się codziennie, a gałki sprzedawane są zawsze w tej samej wadze i ważone przed podaniem. W dodatku jest jeszcze możliwość wyboru wafelka ;) Odstraszać może jedynie cena, ale śmiem twierdzić, że warto.

Noc Muzeów mogę więc udać za udaną. Oczywiście poza jedzeniem robiłam mnóstwo wspaniałych rzeczy, bawiłam się przednio i wróciłam do domu ciemną nocą ;) Za rok planuję dopchać się do Wedla i zjeść coś jeszcze lepszego niż wczoraj... A tymczasem został mi tylko jogurcik na kolację :D


środa, 13 maja 2015

Śniadanie na kolację

Koktajl z borówek, mango i banana, croissant

Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego ludzie nie jedzą na kolację jajecznicy. Owszem, to danie raczej śniadaniowe, dlaczego jednak nasze społeczeństwo aż tak je zaszufladkowało? Myślę, że mój dzisiejszy wieczorny posiłek spotkałby podobny los, bo przecież croissant i sok/koktajl owocowy to dla Francuzów niemal synonim śniadania. Cóż, może jestem dziwna, ale lubię łamać zasady. Oczywiście kocham też croissanty, a na widok zblendowanych owoców cieknie mi ślinka... Ale to przecież nie ma nic do mojego manifestu, który głosi wolność posiłków i ich pory ;)

Koktajl z mango i borówką
Składniki:
- 100 g borówki amerykańskiej
- 1 banan
- 1 dojrzałe mango
- ok. 1 szklanka mleka

Owoce zblendować mlekiem, schłodzić. Smacznego!

FragOla <3

Owsianka z koglem - moglem

Owsianka z koglem - moglem

Lustereczko, powiedz przecie, co jest najsmaczniejsze na świecie? Tak mogłaby się zaczynać moja oda do śniadania, którą z pewnością kiedyś napiszę. Odpowiedź byłaby oczywista: owsianka, zwłaszcza z rana! Dziś zjadłam ją w wersji z koglem - moglem, który dodał daniu kremowości i duużo słodyczy ;) Palce lizać!

niedziela, 10 maja 2015

Owsianka z suszoną śliwką i Knoppersami

Owsianka z Knoppersem i suszoną śliwką

Czasami moje owsianki są planowane, a czasami wychodzą całkiem spontanicznie. Tym razem śniadanie było mocną improwizacją, bo w domu nie znalazłam nic oprócz suszonych śliwek i Knoppersów... Cóż, musiałam zrobić z nimi owsiankę ;) Chociaż nie spodziewałam się, efekt był bardzo smaczny, mocno czekoladowy i dość oryginalny. Kto wie, może kiedyś powtórzę ten eksperyment?

Croque Madame - lody marcepanowe, ciasteczkowe, sorbet z mango

Przy okazji zdjęcie z wycieczki na lody do Croque Madame - przemierzałam z przyjaciółkami Nowy Świat w poszukiwaniu smacznej przystani, aż w końcu dostrzegłyśmy na oknie tego francuskiego lokalu reklamę lodów. Postanowiłyśmy spróbować. Lody były smaczne, choć jak na 4 zł za gałkę trochę niedopracowane - sorbet z mango był nieco dziwny, podobnie lody marcepanowe miały w sobie za dużo nieprzecedzonych fragmentów marcepanu. Ogólnie jednak całość mi smakowała i, wyłączając cenę, mogę wam tamtejsze lody polecić ;)


sobota, 9 maja 2015

Omlet z camembertem i dżemem malinowym

Omlet z camembertem i dżemem malinowym

Pierwszy raz od dawna miałam czas na porządne, leniwe śniadanie. Uznałam więc, że z tej okazji zrobię omleta, na którego ochotę miałam już od miesiąca. Nigdy nie byłam najlepsza w jego smażeniu; o dziwo tym razem udało mi się przygotować go bez zbędnych nerwów, przyklejania się ciasta do patelni i innych standardowych wypadków. 

Nie podam wam przepisu na ciasto, bo robię je zawsze "na oko" - trochę mleka, 2 jajka, trochę mąki, by masa była gęsta. Z tego wszystkiego wyszedł gruby, jajeczny omlet. Jednak najważniejsza kwestia w tym daniu to kwestia dodatków. Choć uwielbiam prosty omlet z cukrem, dziś rano byłam głodna jak wilk i nie miałam ochoty na minimalizm. Wyciągnęłam z lodówki dżem malinowy oraz camemberta, od którego chyba powoli się uzależniam i powstało przepyszne, oryginalne danie. Camembert lekko się rozpuścił, w połączeniu z dżemem smakował niebiańsko... Zjadłabym jeszcze drugą taką porcję ;)

Mam nadzieję, że ten post będzie inspiracją dla każdego omletomaniaka w zasięgu internetu. Jest świetny na duży głód, mały głód i duży apetyt, a właściwie na każdy rodzaj głodu czy apetytu, bo... jest po prostu pyszny ;) Z pewnością po pierwszym gryzie sięgniecie po więcej ;)


Croissant z karmelizowaną cebulą i camembertem

Croissant na ciepło z serem camembert i karmelizowaną czerwoną cebulą, kawa

Czasami minimalizm jest w kuchni najlepszy, a proste smaki wygrywają ze wszystkimi innymi. Tak było i w tym przypadku - miałam croissanta, którego nie chciałam zjadać na słodko, miałam czerwoną cebulę, a wreszcie miałam serek camembert. Pomyślałam więc, że wszystkie te składniki świetnie by się skomponowały! Camembert i karmelizowana cebula to bardzo znane i proste połączenie, zaś croissanty pasują do takich smaków idealnie. Wystarczyło tylko wszystko delikatnie podgrzać i... voila! Wspaniała kolacja gotowa ;)

Croissant z karmelizowaną cebulą i camembertem
Składniki na 1 porcję:
- 1 croissant
- 1 mała czerwona cebula
- 1 łyżka miodu
- kilka plasterków camemberta

Croissanta przekroić na pół. Cebulę posiekać w kostkę i usmażyć w miodzie, wystudzić. Na połówce croissanta poukładać plasterki sera, dodać do tego cebulę, przykryć kanapkę drugą częścią rogalika. Podgrzewać na patelni grillowej pod przykryciem ok. 2 - 3 min. na małym ogniu. Podawać na ciepło. Smacznego!

FragOla <3

Krem Michałek

Kanapki z kremem michałkowym

Dawno już zrezygnowałam z cukierków, ale ostatnio zamarzyły mi się Michałki... w postaci kremu ;) Był już krem Ferrero Rocher, był krem Oreo, dlaczego by więc nie stworzyć wersji Michałków na kanapki?

Ciekawa efektów zabrałam się za przekopywanie internetu w poszukiwaniu interesującego przepisu. Znalazłam jeden, ale nie odpowiadał mi czas jego wykonania - były to dwa dni, a ja chciałam krem natychmiast :D Dlatego stwierdziłam, że po prostu rozpuszczę cukierki i zmiksuję je z kremówką.

Wyszło świetnie - krem był najlepszy po zastygnięciu, świetnie się go rozsmarowywało, a jeszcze lepiej wyjadało prosto ze słoiczka ;) Pochłonęłam już chyba połowę i zamierzam pochłonąć resztę w natychmiastowym tempie, zanim ktoś inny wpadnie na ten pomysł...

Choć moja figura z pewnością mocno na tym ucierpi, zamierzam zrobić ten krem jeszcze raz, a potem kolejny i kolejny ;) Od dziś stałam się jego wieeelką fanką... Cóż, słoiczek czeka, muszę się nim zaopiekować ;)

Krem Michałek
Składniki na ok. 350 g:
- 250 g Michałków
- 400 g kremówki 36%

Michałki rozpuścić na parze, odrobinę przestudzić. Zmiksować ze śmietaną, przełożyć do słoiczka i wstawić do lodówki. Po kilku godzinach krem będzie miał idealną konsystencję. Smacznego!

FragOla <3

środa, 6 maja 2015

Lody advocatowe

Lody advocatowe polane odrobiną advocatu

Uwielbiam słodycze z alkoholem. Bez przerwy słyszę przez to, że mam skłonności do alkoholizmu, ale mi po prostu niezmiernie smakują wszystkie likiery! Kiedy widzę czekoladę z Irish Cream nie mogę się oprzeć, pralinki jadam wyłącznie o smaku Baileys, uwielbiam kawę z Sheridanen, a lody Amaretto mogłabym jeść bez przerwy. Lista jest, jak widać, długa, ale oznacza to tylko jedno - likiery i słodycze stanowią zdaniem mojego podniebienia świetny duet.

Często wykorzystuję w przepisach alkohol, jednak zazwyczaj w niewielkich ilościach. Jakież więc było zdziwienie mojego taty, gdy wrócił do domu i stwierdził, że zniknęło pół butelki Advocatu! Wyjaśniłam mu jednak potulnie, że po prostu robiłam lody, a na dowód poczęstowałam tym procentowym smakołykiem.

Nie były to może lody najwyższej klasy, bo też nie starałam się zbyt przy ich robieniu i nawet ich nie miksowałam. Wyszły więc mało kremowe, za to bardzo  smaczne i orzeźwiające, z mocno wyczuwalnym likierem, słodkie i bez dodatku jajek - idealne na leniwe popołudnie ;)

Każdy, kto lubi alkohol w deserowej wersji, na pewno nieraz jadł bardzo podobne lody. Jednak zrobienie ich samodzielnie w domowym zaciszu to o wiele większa frajda, a poczucie dumy sprawia, że i smak staje się lepszy. Jeśli macie więc trochę likieru na zbyciu nic nie powinno was powstrzymywać przed wykorzystaniem go do ich produkcji...

Lody advocatowe
Składniki:
- 500 ml kremówki 30/36%
- 3/4 szklanki advocatu
- 5 łyżek cukru - pudru
- 1 szklanka mleka

Składniki zmiksować ze sobą i zamrozić - dzięki dodatkowi alkoholu lody nie zamarzną na kamień. Smacznego!

FragOla <3




Pancakes pełnoziarniste

Pełnoziarniste pancakes z dodatkiem Nutelli, masła orzechowego, kakaowego masła orzechowego i dżemem gruszkowym

Ostatni dzień matur przede mną, życzę więc maturzystom powodzenia, a sobie robię pyszne śniadanie z okazji dnia wolnego od szkoły ;) Nic nie rozpoczyna dnia lepiej niż pancake'i, a zwłaszcza zdrowe, bo pełnoziarniste :D

Choć kilka placków nieco mi się przypaliło, smakowały one świetnie zarówno same, jak i z dodatkami. Mąka pełnoziarnista nadawała im słonego smaku, dzięki czemu łącząc się ze słodkimi kremami stawały się bardzo oryginalnym przysmakiem ;) Mogę je tylko polecić - choć to może mało dietetyczny starter, na pewno da wam energię na resztę dnia i wprawi w świetny nastrój!

Pancakes pełnoziarniste
Składniki na 3 - 4 naleśniki:
- 4 łyżki mąki pełnoziarnistej
- 1 jajko
- szczypta sody
- 2 szczypty soli
- 1 łyżka płatków owsianych (u mnie orkiszowe)
- 1 łyżeczka miodu
- 1/3 szklanki mleka

Białko ubić na sztywno ze szczyptą soli. Żółtko wymieszać z mąką, mlekiem, płatkami, miodem, szczyptą soli i sodą. Do powstałej masy wmieszać delikatnie pianę białkową. Smażyć na wysmarowanej olejem patelni, obracać, gdy na powierzchmi placka zaczną pojawiać się pęcherzyki powietrza. Smacznego!

FragOla <3

piątek, 1 maja 2015

Żurawina, jajko w koszulce i parę innych smakołyków


Jajko w koszulce, roszponka, pomidory koktajlowe, camembert


Koktajl z żurawiną


Bon Creme - Tarta z malinami, bułka wieloziarnista, mleko z Nutellą i sosem truskawkowym


Bon Creme - Kawa, kanapka z kremem michałkowym, kawa


Costa Coffee - Mokka, muffin z bezą i nadzieniem malinowym


Sałatka owocowa z mango, bananem i jabłkiem


McFlurry Mars

Ja i moje zaległe zdjęcia przybywamy! Nareszcie majówka, jest trochę więcej czasu, mogłam więc uporządkować wszystkie swoje kulinarne doświadczenia z ostatnich tygodni i zebrać je w jednym poście. Nie było ich wprawdzie za dużo, ale to zawsze coś ;)

Po pierwsze, muszę się pochwalić: ugotowałam swoje pierwsze w życiu jajko w koszulce! Chociaż nie wiem, po co tyle zachodu, bo jajko na miękko jest równie smaczne, udało się za pierwszym razem ;) Podałam je razem z sałatą i camembertem, od którego ostatnio jestem uzależniona i wyszedł z tego pyszny, całkiem zdrowy posiłek.

Poza tym raczyłam się koktajlem z żurawiną, który podobno miał być odchudzający. Podobno, bo było tam tyle żurawiny, że raczej nie wierzę w jakąkolwiek utratę kilogramów ;) Jednak mimo braku zbawiennego działania na moją figurę koktajl był bardzo smaczny i szczerze go polecam.

Co oprócz tego? Cóż, nowe McFlurry Mars (bez szału, wolałam Snickers), jogut kawowy, który nie smakował kawą i jogurt o zachęcającej nazwie tarta z malinani, który niestety był po prostu malinowy (powinny być w nim chociaż kawałki ciasteczek...). Wizyta w Coście i bezowe muffinki (pycha^^), sałatka owocowa... Cóż, to by było chyba na tyle; nadchodzi tydzień wolnego, a więc dużo czasu na gotowanie! Spodziewajcie się mnie wkrótce ;)

Koktajl z żurawiną
Składniki dla 2 osób:
- 370 g jogurtu naturalnego
- 80 g żurawiny

Składniki zblendować, schłodzić. Smacznego!

FragOla <3